Dach i ...kłopoty
No i zaczęli panowie robić dach w deszczu...,efekty:
ale nie obyło sie bez kłopotów, a mianowicie:
- okazało się, ze zabrakło krokwi, czyja wina? nie wiem do konca... w związku z tym, ze domek był powiekszany, powiekszył sie i dach i bylo robiona przez architekta nowe zestwienie wiezby..czy on sie pomylil w ilosci, czy dostarczajcy przywiozl za malo...bede wyjasniac , jak przyjda panowie od dachu i pomoga wszystko zliczyc..
- oprócz zwiekszenie domu, podnieslismy tez kąt nachylenia dachu z 20 na 27 stopni...i tez kierbud chyba nie przewidział takiej oto rzeczy:
na tym oto słupie miała byc jeszcze belka, a na belce opierac sie więźba.., ale jak ona sie bedzie opierac, jak krokwie wyszly ponizej słupa??
Przyciąć słupa, zlikwidowac????
Paranoja...
Czekamy az pogoda sie poprawi, kierownik budowy ma pojawic sie w towarzystwie panow od dachu i beda myslec...
A! No i mamy za mało łat i konrłat...czyli do kosztów naszej więźby juz doliczyła mdodatkowe 600 zł za krokwie i jakies pierdoły, a co jeszcze wyjdzie?, nie chcę nawet myśleć!