Płytki, płytki i po płytkach...
Hej!
Sprawa zakończyła sie następująco:
- brakujące płytki po mojej interwencji i "gonieniu" kuriera na drugi dzień przed południem były u mnie... Byłam mile zaskoczona, ale też zła-ze kazali mi wymieniac bezsensowne maile z nimi ( a że na magazynie musza sprawdzić stan, czy faktycznie nie zostały wydane..i takie tam..), chyba tylko po to, zeby podniesc mi i tak wysokie ciśnienie..A płytki musieli wysłać zaraz po moim pierwszym mailu z opisaniem szkód, brakami, zdjecami..
No i czywiscie nie dali znać, ze przyjadą na drugi dzien-kurier na budowie, na budowie pustka..dobrze, ze okazało sie, ze znajomy, to przywiózł do męża, do firmy..
No ręce opadają!
Żeby mnie było za pięknie, ze kuriera sie udało uprosić, zeby na drugi koniec miasta przyjechał..itd..,--rozpakował mąż przy kurierze wszystko-bo to było w sumie 3-4 pudła...i co?I piękny czarny dekor-który kupuje się na sztuki uszkodzony!
Przezornie spiasny protokół szkody z kurierem, opisane dokłądnie co, jak, ze opakowanie zew. nie uszkodzone...czyli tak, jak w poprzednich złamanych płytkach-ktoś juz musiał zapakowac połamany, doskonale o tym wiedząc i chyba licząc, ze klient te 2, 4 płytki se odpuśc...?!
Se klient nie odpuscił ani 4 złamane z poprzedniej dostawy , ani jedenj z teraźniejszej...wysłany skan protokołu i juz nie dosłanie płytki, lecz zwrot kasy- za moją zgodą.., tak ze jak zabraknie 1 czarnego kwiatka w łazience, to pech..
Fotorelacja zeległa-z transportu, stanu płytek i ogólnie jak to wyglądało, na moich piękniastych falach taśma klejąca...
Dobrze, że mamy to już za sobą....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A z dobrych newsów-mamy ciepełko w domu i ciepłą wodę!!
Muszę Wam pokazać, bo szalenie mi się podoba, jak panowie wykopali jakąś machiną rowek na gaz..no śliczniusio....
Na koniec fotki "na żywo" kamyczków..
A i przyszła mam szyba pod prysznic z internetu-cała i zdrowa!!!!!! Zebym nie wykrakała...;)
No i drzwi-cały czas jakoś tam zabezpieczone!Nie wyobrażam soebi, zeby je miałą zamontować wcześniej..juz by pewnie mało z nich zostało....I tak przeciągałam montaz rzwi ile sie dało..chetnie bym jeszcze poczekała..., ale sie juz nie dało..
I gość, jaki do nas ostatnio zawitał.., ale jak się dostał, to nie wiem....?Przestraszony był bidulek strasznie i osłabiony tym lataniem po domu...;)